Słoneczny dzień za nami. Słońce świeci nad nami… Nie będę tutaj śpiewała,
wybaczcie, to nie post o słońcu, ładnej pogodzie czy piosence. Zacznę od samego
początku na swojej długiej walki o NORMALNOŚĆ. Nie wiem, czy wiecie, ale moja
NORMALNOŚĆ trwa ponad rok, bo od tego czasu ćwiczę regularnie, jadam pięć
posiłków dziennie. Wcześniej ćwiczyłam, ale będą studentką pozwalałam sobie na
studenckie grzechy, sami wiecie idź spotkaj się z grupą znajomych przy piwie,
pizzy i powiedz sorry, ale wzięłam się za siebie. Jak to brzmi poproszę
wegetariańskiego kebaba XD no proszę was :D co mi z samej sałaty? A wiecie,
jakie są pyszne kebaby w Rzeszowie na Grunwaldzkiej! Boże zjadłabym!, ale do
Rzeszowa jest mi niestety daleko…. P.S robiąc sobie wypady do przyjaciółki –
raz na parę miesięcy grzeszę, ale nikt nie musi o tym wiedzieć XD
I znowu to zrobiłam i piszę nie na temat. Od początku: około 2 lat temu ważyłam 76 kg przy wzroście 156cm. Nieźle co? Sama nie wiem, jak doprowadziłam się do takiego stanu. Naprawdę nie wiem! Jedno jest pewne nigdy więcej! Ci, którzy na co dzień walczą o zgrabną sylwetkę i wagę na swoim poziomie wiedzą, o czym mówię. Znane trenerki personalne piszą na swoich blogach, fanpejdżach, że do ruszenia dupy z kanpay potrzebny jest IMPULS. Nie powiem wam, co skłoniło mnie do pospolitego ruszenia się, bo przecież wtedy nie mogłam sobie nic zarzucić. Wiecie co jest najgorsze?, że nie widziałam swojej otyłości, przecież wyglądam jak każda inna dziewczyna, JASNE! ŻE NIE WYGLĄDAŁAM! – teraz to wiem. Odpaliłam pierwszy trening i wcale nie była to Ewka Chodakowska- dlaczego? Bo szczerze potrzebowałam takiego szybkiego kopa, kogoś, kto mi pokrzyczy z laptopa energicznej kobiety i to była Mel B. 20 minut trening całego ciała- nic więcej na sam początek. Potem próbowałam Cardio, czyli 15 minut, a potem kolejne treningi tej Pani. Po jakimś czasie spróbowałam i Chodakowskiej. Przerobiłam chyba wszystkiej jej treningi, ale szczerze po jakimś miesiącu, wracałam do Mel B i mieszania treningów. Tak naprawdę szukałam ciągle czegoś nowego i idealnego dla siebie. Jak, widać nie jestem stała w treningach. Miałam pewne przebłyski myśli, że może sobie pobiegam! I dopóki mieszkałam w Rzeszowie, to biegałam na stadionie. Rekord 10 kółek! Byłam z siebie taka dumna. Potem przyszła przeprowadzka w rodzinne strony i wtedy tak naprawdę chyba przyszedł przełom. Odpaliłam! Przez miesiąc ćwiczyłam Ewkę i jej skalpel II muszę przyznać przypadł mi do gustu. Wytrwałam miesiąc, potem zapragnęłam czegoś więcej i zakupiłam skakankę. Moje treningi wyglądały tak: 5 minut na skakance, Ewka i jej skalpel 2 a potem jeszcze 15 minut biegania. To wszystko trwało jak to w moim przypadku pewien cykl. Bo przecież Justynka lubi nowe treningi! Chciałam znowu biegać, ale u mnie po osiedlu nie chciałam wystawiać się na publiczke. Wiecie jak to jest jak wszyscy gapią się i plotkują? Nie zrezygnowałam z biegania tylko dlatego, że byłam większych rozmiarów, po prostu biegałam uwaga w DOMU. Dziwne? Dla mnie inne, ciekawe rozwiązanie ustawiałam sobie stoper i przez 30 minut biegałam w miejscu, co 15 biorąc łyk wody. Nie zrażajcie się! Mnie to dało kopa, przed bieganiem dołączyłam 10 minut na skakance i wszystko pięknie działało!
Chyba tak naprawdę dzięki bieganiu i skakance straciłam najwięcej. Jak było dalej? Opiszę w kolejnej notce. Dzisiaj mogę śmiało stwierdzić, że było warto! Waga na 14.09. 2015r. to… Jestem z siebie mega dumna!
I znowu to zrobiłam i piszę nie na temat. Od początku: około 2 lat temu ważyłam 76 kg przy wzroście 156cm. Nieźle co? Sama nie wiem, jak doprowadziłam się do takiego stanu. Naprawdę nie wiem! Jedno jest pewne nigdy więcej! Ci, którzy na co dzień walczą o zgrabną sylwetkę i wagę na swoim poziomie wiedzą, o czym mówię. Znane trenerki personalne piszą na swoich blogach, fanpejdżach, że do ruszenia dupy z kanpay potrzebny jest IMPULS. Nie powiem wam, co skłoniło mnie do pospolitego ruszenia się, bo przecież wtedy nie mogłam sobie nic zarzucić. Wiecie co jest najgorsze?, że nie widziałam swojej otyłości, przecież wyglądam jak każda inna dziewczyna, JASNE! ŻE NIE WYGLĄDAŁAM! – teraz to wiem. Odpaliłam pierwszy trening i wcale nie była to Ewka Chodakowska- dlaczego? Bo szczerze potrzebowałam takiego szybkiego kopa, kogoś, kto mi pokrzyczy z laptopa energicznej kobiety i to była Mel B. 20 minut trening całego ciała- nic więcej na sam początek. Potem próbowałam Cardio, czyli 15 minut, a potem kolejne treningi tej Pani. Po jakimś czasie spróbowałam i Chodakowskiej. Przerobiłam chyba wszystkiej jej treningi, ale szczerze po jakimś miesiącu, wracałam do Mel B i mieszania treningów. Tak naprawdę szukałam ciągle czegoś nowego i idealnego dla siebie. Jak, widać nie jestem stała w treningach. Miałam pewne przebłyski myśli, że może sobie pobiegam! I dopóki mieszkałam w Rzeszowie, to biegałam na stadionie. Rekord 10 kółek! Byłam z siebie taka dumna. Potem przyszła przeprowadzka w rodzinne strony i wtedy tak naprawdę chyba przyszedł przełom. Odpaliłam! Przez miesiąc ćwiczyłam Ewkę i jej skalpel II muszę przyznać przypadł mi do gustu. Wytrwałam miesiąc, potem zapragnęłam czegoś więcej i zakupiłam skakankę. Moje treningi wyglądały tak: 5 minut na skakance, Ewka i jej skalpel 2 a potem jeszcze 15 minut biegania. To wszystko trwało jak to w moim przypadku pewien cykl. Bo przecież Justynka lubi nowe treningi! Chciałam znowu biegać, ale u mnie po osiedlu nie chciałam wystawiać się na publiczke. Wiecie jak to jest jak wszyscy gapią się i plotkują? Nie zrezygnowałam z biegania tylko dlatego, że byłam większych rozmiarów, po prostu biegałam uwaga w DOMU. Dziwne? Dla mnie inne, ciekawe rozwiązanie ustawiałam sobie stoper i przez 30 minut biegałam w miejscu, co 15 biorąc łyk wody. Nie zrażajcie się! Mnie to dało kopa, przed bieganiem dołączyłam 10 minut na skakance i wszystko pięknie działało!
Chyba tak naprawdę dzięki bieganiu i skakance straciłam najwięcej. Jak było dalej? Opiszę w kolejnej notce. Dzisiaj mogę śmiało stwierdzić, że było warto! Waga na 14.09. 2015r. to… Jestem z siebie mega dumna!
P.S Mia mam naturalnie kręcone włosy. Obsesja prostowania była straszna, ale gwarantuję, że po jakimś czasie człowiekowi zwyczajnie się nie chcę prostować. Chyba że okazyjnie! Buziaki! Przepraszam za nieskładną notkę.
Pytam, bo moja siostra (bo oczywiście pokazywałam jej Twoją metamorfozę na Instagramie:D) jest zachwycona Twoimi włosami:) i oglądając stare zdj zastanawiałyśmy się jak jest- czy masz proste i teraz pokręciłaś czy zawsze miałaś kręcone;) ja mam włosy jak druty i pokręcenie ich zdałoby egzamin może na 5 minut:P I robisz najlepszą rzecz jaką można zrobić. Chodzi mi o regularne posiłki i ćwiczenia. Widać szczególnie po skórze na brzuchu, że wszystko ładnie zniknęło, a nie zostało coś wiszącego. Ja niestety należę do osób, które odchudzają się od zawsze. Wymyśliłam to sobie dawno temu, chociaż wtedy nie było takiej konieczności. I jak to młoda dziewczynka, głodówki, różne cuda niewidy wianki, a teraz jakbym chciała to metabolizm mam prędkości żółwia:P Brakuje mi cierpliwości, chcę już i teraz. Jeżeli chodzi o bieganie, ja ostatnio zaczęłam, bo zmieniła się pogoda i nie mam cieplejszych ubrań:P Ja to w ogóle jestem takim dzikusem:D tzn. najlepiej jeżeli nie mijam ludzi kiedy biegnę. Musisz teraz wzbudzać sensację wśród znajomych czy rodziny:D
OdpowiedzUsuńHahaha moje włosy bardzo dziękują za uznanie :) Kiedyś było ich więcej, a to co mam to pozostałości po prostowaniu i kilku farbowaniach. Było się młodym i niezbyt mądrym :D. Wiesz miałabym podobnie tyle, że z efektem prostowania, lekka wilgoć i mam loki;p Co do regularnych posiłków kiedyś tego nie stosowałam po prostu sobie ćwiczyłam i jadłam kiedy miała ochotę. Teraz już tak nie potrafię po prostu widzę określoną godzinę i wiem, że pora coś zjeść. Zrób sobie próbę może 14 dni? tak na początek. Wiesz, że diety, jakieś preparaty na odchudzanie są przereklamowane, bo potem można złapać efekt jojo i przytyć bardziej niż się ważyło przed utratą wagi. Bez cierpliwości się nie da, uwierz! Nie wymagaj od siebie na początku cudów. Jeden wykonany trening= brawo ty! Dałaś radę możesz być z siebie dumna :) i do przodu. Najgorzej zacząć, potem stajesz na wagę i zniechęcasz się bo albo twoja waga stoi w miejscu, albo zrzuciłaś raptem 1 kg po takich wyrzeczeniach, Wiesz co? ja nawet nie korzystałam z wagi, to mój 3 raz! Nie ważę się nie mierze, bo potem robiłabym to co tydzień albo i częściej a to bez sensu XD Sensacja- tak to ja XD tylko, że nikt nie zapyta się mnie wprost co zrobiłam tylko wypytuje moją mamę ;p. Najważniejsze, że zaczęłaś! wytrwaj w tym! I też nie lubię jak się gapią XD
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńBiegałam dzisiaj:D Kochana, a Ty jak często biegałaś? Kurcze, ja to się boję, że mój metabolizm jest tak zrównany z zerem, że nie da rady. 5 posiłków dziennie, idealnie. Ja kiedyś jadłam 4 posiłki, co 3 godziny i czułam się wtedy dobrze, ale teraz jak pracuję itp. nie mogę sobie na to pozwolić i to mnie strasznie denerwuje;/ brzmi to fatalnie, bo podobno kiedy ktoś bardzo chce to znajdzie sposób, a jeżeli nie chce to wymówkę:P
OdpowiedzUsuńI jeszcze jestem ciekawa odnośnie butów do biegania i czy nic Cię nie bolało?
OdpowiedzUsuńMoje pytania Cię pewnie zabijają:P
Wyczuwam radość w twoim komentarzu! Brawo ty! Świetnie że dzisiaj biegałaś to kolejny krok do końcowego sukcesu:-) niech moc będzie z tobą:-) pocieszę cię mój metabolizm nie jest szybki gwarantuje. Dlatego się nie waże często co się mam dołować:-) biegałam w pewnym etapie 6 razy w tygodniu po 30-45 minut zależało od dnia. Potem robiłam zamianie jednego dnia biegałam, drugiego ćwiczyłam. Teraz mam etap ćwiczenia:D. Buty do biegania, biegałam w najzywklejszych adidasach, bez amortyzacji. Sezonowe w lidlu i biedrze do biegania by wsyatrczyły, po co przepłacać :-) Praca nie sprzyja regularnemu jedzeniu wiem coś o tym.
UsuńNa początku w moim przypadku zawsze jest euforia i optymizm:P do czasu:P prawie 45 minut? o rany, ja pewnie bym umarła:D
OdpowiedzUsuńHahaha wiem jak to jest :) uwierz ja też mam czasem spadek formy...Ale odpuszczę...Ale potem jestem na siebie zła, że przecież to trening w plecy. Także jak wpadniesz w rytm to będzie dobrze, źle się będziesz czuła bez treningu zobaczysz :D Uwierz nie chcesz żebym stała nad tobą z toporem :D byłabym straszna :D
OdpowiedzUsuńmyślę, że efekty byłyby błyskawiczne gdybym miała Ciebie jako wsparcie:D właśnie dzisiaj znowu biegałam i więcej niż 30 minut nie dałam rady. Wczoraj czułam się jak młody Bóg, a dzisiaj niekoniecznie. przebiegłam kawałek i musiałam robić przerwę. jutro nie będę miała okazji, żeby wyjść i pobiegać, bo wracam na 2 dni do swojej miejscowości i tam- podobnie jak Ty- na pewno nie wyjdę biegać:P dlatego zastosuję ten sposób z bieganiem w domu:)) a co z jedzeniem? bo przecież mówi się, że 70% to odżywianie, a ćwiczenia to tylko dodatek. ja jestem maniakiem słodyczowym. mogę odstawić różne inne rzeczy, ale słodycze to moja zgroza:P
OdpowiedzUsuńHahahaha byłabym twoim wrogiem numer jeden :D na twojej liście :D miałaś wczoraj gorszy dzień, a mimo to nie olałaś treningu tylko poszłaś pobiegać i taka postawa jest godna podziwu! Brawo, tak trzymaj! Polecam bieganie w domu, zawsze można je urozmaicić po czasie ja np. w trakcie biegam po schodach, robie pajacyki i takie tam :D Wszystko jest dla ludzi, nie można odłożyć nagle wszystkiego na bok, bo tak naprawdę po jakimś czasie nie wytrzymujemy i wpierniczamy jeszcze w większych ilościach. Hmmm słodycze, zależy jak często twój organizm się ich domaga, możesz sobie wyznaczyć dni w których zjesz coś słodkiego :) w troszkę mniejszej ilości. Co trzeci dzień, 3 razy w tygodniu, byleby nie codziennie :)
UsuńJestem z Ciebie meeeeega dumna! :)
OdpowiedzUsuńczego nadal nie mogę powiedzieć o sobie...... ;>
Dziękuje kochana :-) to wiele dla mnie znaczy :-) Ja zawsze jestem z ciebie dumna :-) po każdym jednym wykonaniu treningu, próbie zmiany :-) Dajesz dziewczyno!!!!
Usuń